czwartek, 20 grudnia 2012

B(v)logowigilia



We wtorek odbyła się b(v)logowa wigilia. Oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć i jak zawsze dotarcie na miejsce, było dla mnie przygodą.

Planowałem być o czasie, jednak "krótka" drzemka przed spotkaniem, skutecznie pokrzyżowała te plany. Jak już wstałem i pobiegłem na przystanek, wsiadłem do autobusu, to myślałem że nadal mam szanse być o czasie, ale niestety nie.... Bo nagle powstał magiczny korek, w miejscu w którym nigdy go nie ma.
Następnie przesiadłem się do metra. Wsiadłem i kolejny raz próbowałem polegać na swoim zmyśle orientacji w terenie, który zawiódł mnie kolejny raz. Oczywiście zauważyłem to po jakiś 15 minutach chodzenia i wymawiania sobie, że idę w dobra stronę. Po zorientowaniu się, że jednak to nie to miejsce, włączyłem mapę (w takich chwilach smartphone'y ratują życie). Okazało się, że poszedłem w drugą stronę niż powinienem...
Kolejne 15 minut do stacji metra i od stacji jakieś 10,  do Prochowni Żoliborz w której odbywała się b(v)logowigilia. Naprawdę ładna i klimatyczna okolica.

Ufff... Dotarłem. Na początek trzeba było się rozgrzać, a nic tak dobrze nie rozgrzewa jak alkohol. Zwłaszcza gdy jest to prezent, od najlepszej przyjaciółki blogerów czyli Wyborowej. Było kolorowo, każdy mógł znaleźć coś dla siebie, było nawet wino ( duży plus za prawdziwy korkowy korek, a nie jakiś plastikowy zamiennik).

Blogerzy kulinarni nie zawiedli i kącik z jedzeniem był wypełniony po brzegi.

Marcin z www.niemuzycznapieciolinia.pl przeprowadził warsztaty zapachowe. Bardzo ciekawa prezentacja, momentami śmieszna. Można było się wiele dowiedzieć o psychologii zapachów ( mam nadzieje ze można tak to nazwać).



Potem przyszedł czas na prezenty. Trzeba było się wykazać swoimi talentami wiedza lub po prostu mieć dobry refleks. Najbardziej podobało mi się, wrzucanie rodzynek do kubka, za pomocą pałeczek do sushi. Nie wygrałem, ale zdobyłem pałeczki :)





Od Jacka Gadzinowskiego dostałem brazylijskie jagody, jednak zostały one na parapecie w prochowni, może nadal tam leżą. Chciałem żeby się nie rozmroziły i wystawiłem je za okno, a wychodząc zapomniałem ich zabrać :(


Ja też rozdałem prezenty. Były nie związane z moim blogiem, ale mam nadzieje, że mikołaje z Lego spodobały się zwycięzcom.

Można było sobie zrobić zdjęcie. Profesjonalnym studiu fotograficznym. Dwoma najpopularniejszymi "rekwizytami" z którymi robiono sobie zdjęcia była Segritta i butelka, a właściwie butelki Wyborowej.

Niestety ale długo tam nie balowałem. Musiałem wracać do domu i wyspać się przed kolejnym dniem, w którym czekało mnie kolokwium...

Jak zawsze wyszedłem ze spotkania pełen pozytywnej energii. Poznałem świetnych ludzi,  i już nie mogę doczekać się kolejnego.

PS Te i poprzednie spotkania nie odbyłyby się gdyby nie Ilona z www.blogostrefa.com ;) Jeżeli jesteście b(v)logerami lub chcecie o b(v)logach wiedzieć więcej, jej blog jest najlepszym miejscem do zdobywania informacji.

Prezenty ;)

Blogowa choinka

3 komentarze:

Że też mnie zawsze omijają takie spotkania.

Aż mam ochotę kliknąć "like" pod Twoją notką. Dodaj tę opcję :)

Uwielbiam czytać relacje ja ta. Dają mi powera do organizowania kolejnych spotkań! Ale rozdawanie Mikołajów z Lego mnie ominęło:(

Do zobaczenia na kolejnym!

Wkrótce pojawi się opcja "like" :)

Prześlij komentarz